Jakieś dwa miesiące temu rozmawiałyśmy z potencjalnie "naszym" kierownikiem budowy, ale ponieważ nie miałyśmy jeszcze pozwolenia na budowę zostało ustalone, że zgłaszamy się do niego po uzyskaniu stosownych dokumentów, aczkolwiek widział zakupiony przez nas projekt bo mu go pokazałm, jakież było moje zdumienie kiedy tydzień temu dzwonię z zapytaniem czy możemy się spotkac by podpisac umowę i ustalic ostatecznie jej warunki a facet kręci, że musi się jeszcze zastanowic i czy mogę zadzwonic za tydzień w piątek czyli dziś. No dobra zgodziłam się i dzisiaj dzwonię a gośc do mnie mówi, że muszę miec wszystko tak ustalone by na budowie nie było żadnych niespodzianek czytaj "zmian", jak to, mówię - przecież to nie realne zawsze coś może wymagac poprawki, czyli mam miec tak wszystko dopracowane żeby on tylko dokonywał wpisów nie angażując się w nic? Podziękowałam grzecznie, choc w środku prawie się zagotowałam, zmarnowałam tyle czasu żyjąc w przekonaniu, że mamy kierownika i nie szukając już innego, że teraz mam ogromny problem. Czy w tym cholernym kraju już nie ma ludzi uczciwych i pracowitych, którzy pracują a nie udają że pracują!!!